W pewnym momencie do Faraona przybył Mojżesz z Aaronem, którzy stwierdzili: znaleźliśmy Boga. Faraon już chciał wołać specjalistę od map, jednak nie zdążył. Mojżesz z Aaronem stwierdzili bowiem, iż ten Bóg jest ostatnim, nie powiemy ci, gdzie leży na mapie, a dodatkowo wychodzimy z Egiptu. Jednak to nie wszystko. Stwierdzili również, iż to właśnie nowo odnaleziony Bóg pozwolił im wyjść z Egiptu. W ocenie Faraona brzmiało to czysto abstrakcyjnie.
Izraelici cały czas odnajdowali kolejne gwiazdy i cały czas rysowali je na mapach. Znaleźli pierwszą, narysowali na mapie. Znaleźli drugą, narysowali na mapie. Znaleźli tysięczną, narysowali na mapie. Kiedy znaleźli ostatnią stwierdzili, iż nie narysują jej na mapie, wyjdą z Egiptu, a na dodatek uzasadnili to wyjście pozwoleniem, które otrzymali od tej gwiazdy. W taki sposób rozumiał to Faraon. W jego słownictwie Bogiem była bowiem gwiazda.
W efekcie Faraon zaczął drwić z Mojżesza i Aarona. Dopytywał, gdzie znajduje się ta gwiazda, która pozwala ludziom wychodzić z Egiptu. Cała historia ma jednak w sobie następującą zagadkę. Z jakiego powodu Mojżesz z Aaronem uzależnili wyjście z Egiptu od odnalezienia Boga, co w języku staroegipskim tożsame było z odnalezieniem gwiazdy, gromady bądź galaktyki. Można to porównać do sytuacji, w której Nelson Mandela postanawia obalić apartheid i argumentuje to odnalezieniem nowej gwiazdy na niebie. W historii tego świata było dużo przełomów politycznych, jednak nikt nie wpadł na pomysł, aby obalić jakiś system polityczny bądź zapowiedzieć jego upadek w związku z odnalezieniem nowej gwiazdy na niebie.
W miejscu tym należy zaznaczyć następujące fakty. Podczas wszystkich rozmów, jakie odbyły się pomiędzy Mojżeszem i Aronem a Faraonem, Aaron rzucał laskę, która zamieniała się w węża, a następnie ponownie w laskę. Mojżesz natomiast podnosił wodę i przemieszczał morza podczas ucieczki. W żadnej innej części omawianych Pism Świętych tego typu zdarzenia nie są opisywane, a jeśli są, to wyłącznie w głęboko metaforycznych Księgach proroczych.